prolink

środa, 16 listopada 2011

przechadzka po Londynie :)

Każdy będąc kiedyś w Londynie , pytać się może jak jest możliwe zwiedzenie Londynu w jeden dzień, fakt nierealne. Ja mogę powiedzieć,że przez Londyn przebiegłam, albo raczej przejechałam pod nim:) TUBE - londyńskie metro, najwspanialszy środek transportu w tym mieście, nim dotrzesz w każdy zakątek stolicy.
Naszą wycieczkę zaczeliśmy od zwiedzenia hi hi dworca kolejowego na King's Cross, gdzie dojechaliśmy pociągiem z mieściny Doncaster. Następnie przespacerowaliśmy się przez stacje mertra i zaglądneliśmy na międzynarodowy dworzec kolejowy St. Pancras International, co ciekawe tory znają siena piętrze, pod którym znajduje się pasaż handlowy. Nasze poranne zwiedzanie było związane z oczekiwaniem na moją przyjaciółkę, Baśkę. Niesamowite spotkanie biorąc pod uwagę ,że obie byłyśmy jeszcze tydzień wcześniej w Polsce, a teraz spotkałyśmy się w obcym kraju i obcym mieście. Po godzinie udaliśmy się na zwiedzanie. Tube zawiozło nas do stacji Westminster, gdzie wychodząc na wprost ze stacji ujrzeliśmy wizytówkę Londynu- Big Ben z resztą budynku oczywiście - parlamentem. Odbiliśmy w lewo i dotarliśmy na most z którego podziwialiśmy London Eye, wzdłuż brzegu rzeki deptakiem ucieliśmy sobie mały spacerek chłonąc atmosfere tego miejsca. Dalej metrem podjechaliśmy pod Green Park, gdzie pierwszy raz w życiu widziałam wiewiórki z takiego bliska , na wyciągnięcie ręki! Spacerkiem przez park dotarliśmy do Buckingham Palac, niestety oberzeliśmy budynek jedynie od strony bramy, gdyż wokół było jedno wielkie zamieszanie związane z przemarszem orkiestry żołnierskiej/ strażniczej??? w każdym bądź razie chodzi to tych śmiesznych chłopków w jeszcze śmieszniejszych dużych czarnych i włochatych czapakach!!! Dalej na moje życzenie udaliśmy się do Hyde Parku, po drodze robiąc pare fotek Wellington Arch i Marlble Arch. Z Hyde Parku udaliśmy się w kierunku Hotelu Hilton, gdzie moja przyjaciółka miała okazje pracować, no niestety nocegów tam nie mieliśmy :P Niestety grudniowe dni szybko się kończą i musieliśmy się posiepszyć do przedostatniego planowego punktu zwiedzania. Podjechaliśmy oczywiście metrem do stacji przy Tower of London i znanego Tower Bridge. Podczas zwiedzania dopadł nas nietylko alngieski deszczyk ale jaknajbardziej polski głód, a jak Polak głodny to Polak zły :P. Postanowiliśmy znaleść miejsce naszego posiłku na znanej ulicy Oxford Street, na którą dostaliśmy się oczywiście metrem. Na Oxfor Sreet powalił mnie ogrom ludzi, nie wiem czy tam jest tak na codzień czy te rozszalałe tłumy w gorączce zakupowej związane były jedynie z okresem przedświątecznym i mikołajkowym. Gdy już byliśmy pojedzeni, niestety dalej padał deszcz i zapadła noc, i przyszedł czas powrotu, lecz na sam koniec zwariowanego zwiedzania postanowiliśmy się rozstać z moją przyjaciółką przy Big Benie i London Eye, które nocą są wspaniale oświetlone i watro było je zobaczeczyć jeszcze raz.

środa, 2 listopada 2011

A tym razem zapraszam w Pieniny

Spływ Przełomem Dunajca to jedna z największych atrakcji regionu. Z powodzeniem nazwać ją możemy wręcz atrakcją na skalę europejską. Przełom Dunajca jest bowiem jednym z najpiękniejszych przełomów na naszym kontynencie. Trasa spływu ma obecnie 15 km długości oraz 36 m. spadku rzeki. Spływ organizowany jest przez Polskie Towarzystwo Flisaków Pieńskich.

Samo powstanie przełomu Dunajca owiane jest tajemnicą. Wśród miejscowych górali krąży wiele legend, które próbują wyjaśnić jego historię. Jedna z nich mówi o walecznym rycerzu Ferkowiczu, który gonił tędy króla węży. Trasa jaką się poruszał miała właśnie stać się owym Przełomem Dunajca. Inna z kolei głosi, że ujście Dunajcowi wyrąbał sam król Bolesław Chrobry. Badacze oraz historycy nie są w stanie na dzień dzisiejszy dać nam jednoznacznej odpowiedzi dotyczącej genezy tego miejsca.

Zostawmy jednak historię Przełomu i przejdźmy do istoty samego spływu. Początkowa jego przystań znajduje się w Kątach. Wybudowana została ona w latach 1975-1976 i od tego czasu dzielnie służy turystom z całego świata. Oprócz samych pawilonów przeznaczonych właśnie dla turystów znajduje się tutaj także duży parking oraz budynek socjalny dla flisaków. Wzdłuż drogi do przystani podziwiać możemy pienińskie obrazy geologiczne – każdy ustawiony tam obraz został dodatkowo opisany, aby ułatwić turystom jego zrozumienie.

Spływ Dunajcem - niezapomniane przeżycie …
Udział w spływnie nie wymaga specjalnego przygotowania oraz ekwipunku. Należy jednak wiedzieć, że podczas wycieczki może być chłodno. Przyda się zatem dodatkowe okrycie wierzchnie, które w razie czego będzie można wykorzystać. Tratwa flisacka, na której będziemy podróżować, składa się z pięciu drewnianych czółen o wymiarach 5,75 m na 45 cm. Są one mocno związane i wymoszczone gałązkami świerku lub jedliny. Łodzią, na której może przebywać 10 dorosłych osób (lub 8 dorosłych i 4 dzieci) kieruje dwóch doświadczonych flisaków. Sterowanie odbywa się za pomocą długich żerdzi – tak zwanych sprysek. Trasa spływu ma długość 15 km. Pokonujemy przy tym różnicę poziomów wynoszącą aż 36 metrów. W zależności od aktualnego stanu wody czas trwania spływu wynosi od 2 do 3 godzin.
Spływ Przełomem Dunajca -ważne informacje!

Dawniej spływy organizowane były tylko na wielkie okazje. Korzystali z nich możnowładcy oraz ważne persony, które składały wizyty królom na zamkach w Czorsztynie oraz Niedzicy. Dziś jedynym warunkiem uczestniczenia w spływie jest nabycie biletu. Bilet ten można nabyć w kasach znajdujących się w jednym z pawilonów na przystani początkowej.

Sezon flisacki trwa od 1 kwietnia do 31 października. W tym czasie można korzystać ze spływu Przełomem Dunajca codziennie z wyjątkiem święta Bożego Ciała i pierwszego dnia Świąt Wielkanocnych. Łodzie odpływają po zebraniu się minimalnego stanu osób - to jest 10 osób. W przypadku mniejszej ilości chętnych istnieje możliwość wypłynięcia łodzi po opłaceniu podstawowego kosztu. Istnieje możliwość wypożyczenia kapoku.

Na spływ bez względu na panujące warunki atmosferyczne warto zabrać okrycie przeciwdeszczowe oraz zapasowy sweter lub kurtkę.

niedziela, 16 października 2011

do sprzedaży

skaner nasłuchowy firmy intek -używany
http://tablica.pl/oferta/scaner-nasluchowy-IDmXdN.html

Nokia E-50 -używany
http://tablica.pl/oferta/telefon-nokia-e-50-ID82kx.html

Pamięć Goodram 1GB- używany
http://tablica.pl/oferta/telefon-nokia-e-50-ID82kx.html

Natalia Kukulska (CD)
http://tablica.pl/oferta/natalia-kukulska-sexi-flexi-ID82gj.html

Afromental the Brekthru
http://tablica.pl/oferta/afromental-the-breakthru-ID82fp.html

sobota, 15 października 2011

Rowerem po bieszczadzkich szlakach

Gdyby to był zwyczajny turystyczny wyjazd, zorganizowany, samochodem, autobuem z planowanymi noclegami, to (choć góry zawsze pożeram) nie myślałbym o nim tak często. Marzyłem o tym od dawna i na dwa dni przed wyjazdem nie wiedziałem, że się uda. Taka samotna wyprawa nieznanymi stronami, na rowerze, będąc zdanym jedynie na siebie, to coś do czego nie da sie porównać żadnego wyjazdu. To kwintesencja przygody. Nawet dalekie wyjazdy samochodem nie dadzą nigdy poczucia pokonywania bezkresów przyrody i swojej, zwykłej, ludzkiej słabości no i jak to już dzisiaj nie jest dane wielu- zdobywania świata!
Najważniejsze przestać mnożyć w sobie przeszkody. Wtedy już zostaną tylko te w podróży a pokonać można wszystkie. Każde tchnienie mijanej łąki, każdy poryw leśnego wichru, wilgotne tchnienie przebytego strumienia doda sił. Przy najcięższych trasach nigdy mi ich nie brakło choć w nogach już nie było. Przesiąknięty (dosłownie i w przenośni) tym co w każdej chwili mnie otaczało czułem się wolny jak władca i cząstka zarazem tego co dookoła.
Po powrocie myślę nie raz, że organizacyjnie można by bylo coś poprawić, lecz po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że dzięki niedociągnięciom przygody były jeszcze bardziej nieprzewidziane.
Przed wyjazdem wypadała mi jeszcze jedna zmiana w pracy, w Medyce, co nasunęło mi pomysł pewnej innowacji . Postanowiłem wyjechać nie znaną w duzej części dla mnie trasą przez podprzemyskie okolice. Trasa do Medyki to temat na osobną opowieść, gdyż przemierzyłem ją pewnie setki razy i chociaz płaska ja blat to ma swoje plusy i uroki a również mnie wiele nauczyła i doświadczyła.
Dzięń wyjazdu był dla mnie wielce osobliwy. Miałem jechać na nocną zmianę więc po południu spakowałem wszystko w sakwę i ok 17 wyruszyłem, żegnany zapłakanymi oczyma moich córek, które poznawszy już uroki wypraw organizowanych przez ojca przeżywały brak zezwolenia. Tak kobiety czasami nie mogą zrozumieć tego czego nie poznają. Niestety nieudalo mi się zachęcić mojej drugiej połowy do zakosztowania w takich atrakcjach. Niektórzy ludzie podchodzą do roweru jak do środka lokomocji dla biednych !
Było to dla mnie bardzo przykre doświadczenie, gdyż moje córki dużo ze mną podróżowały i miałyby wspaniałe przygody a tak zostały w domu.
Przełykając żal pomknąłem w stronę Medyki. Z początku 15 km z Jarosławia do Radymna jest ciężko bo trasa jakiej nikomu nie radzę. Tiry i duży ruch, choć w większości bardzo szerokie pobocze. Swoim zwyczajem przemykam po niej jak najprędzej by dotrzeć do zjazdu za Radymnem z szosy kierującej się na przejście graniczne w Korczowej na drogę lokalną w kierunku na Medykę. Teraz juś ok 25 km spokojniejszej drogi po płaskim. Mimo tego trasa ma swój urok. Po drodze zabytkowe kościolki adaptowane z dawych świątyń prawoslawnych. Z racji równego terenu widoki na niedalekie Pogórze Przemyskie dodają chęci by jak najszybciej do niego dotrzeć. Z odleglości ok 25 km widoczny pięknie rozlożony na wzgorzach Przemyśl. Cała okolica to tereny nadsańskie z liczymi pozostalościami fortow Twierdzy Przemyśl, jednej z większych fortec pierwszej wojny. Ocalałe pozostałości twierdzy rozlozone są po wzgórzach w promieniu kilkunastu km od miasta jak również w jego centrum.
Trasę z Jarosławia do Medyki dlugości 46 km udaje mi się pokonać na spokojnie mimo 25 kg na bagażniku i przeciwnego, niezbyt silnego wiatru. Przede mną pracowita nocna zmiana ale udaje mi się nad ranem trochę zdrzemnąć. Mialem wyjechać wcześnie, ale ponieważ był to poranek poniedziałkowy to cala firma zaczęła mnie rano rzegnać. Zeszlo do 8 zanim wyjechałem na szosę prowadzącą z granicy do Przemyśla. Jeszcze z 8 km i skręcam przed miastem w stronę Krównik aby bocznymi, spokojnymi drogami, omijając ruchliwe miasto przez nieznane (zawsze wtedy ciekawe) miejscowości podązyć w stronę Kalwarii Pacławskiej. Trasa stała się coraz bardziej pagórkowata a zarazem piękna a pejzaże w przedpoludniowym slońcu utwierdzaly mnie w postanowieniu podążania do bieszczadzkiego celu, mimo że wzniesienie przed Kalwarią nakazalo mi stanąć na własnych nogach i ok 500 m szliśmy "stalowy" i ja obok siebie. Dookoła nikogo, tylko lasy skąpane w słońcu i pusta szosa przede mną. Zacząłem zjezdżać do miejscowości Huwniki, leżącej poniżej góry na której znajduje się słynne sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. Warto wybrać się w to miejsce z wielu powodów. Turystycznych (piękna okolica i pięknie położony franciszkański klasztor z dobrze wyposażonym domem pielgrzyma), jak i religijnych. Nie skręcam tam jednak bo chciałbym dotrzęć do celu a na Kalwarii Pacławskiej już bywałem i wybiorę się specjalnie.W Huwnikach skręcam w stronę Makowej przez którą mam zamiar dotrzeć do Arłamowa- slynnego prl-owskiego kurortu dla notabli rodzimych i "bratnich".
Wyjazd był motywowany przede wszystkim przyrodą, więc po ok 40 min podjeżdżania przez wspaniały las w nieprzerwanej ciszy i dotarciu do Arłamowa nie skręcałem do tego słynnego miejsca lecz stanąwszy "na popas" pod lasem rozkoszowałem się dalekim widokiem Bieszczad i myślą, że zaraz wjadę w niezwykle dla mnie ciekawy a zarazem przejmujący dreszczykiem rejon Gór Słonych ( nazwa ich wzięła się od słonych żródeł znajdujących się na tych terenach). Zjazd z Arłamowa był po prostu niesamowity, Ok 10 km w kilka minut, wśród dzikiej puszczy bez śladu cywilizacji ! Były póżniej też i strome podjazdy. Potwierdzeniem dzikości tych stron była dla mnie duża, niezżarta do końca padlina, prawdopodobnie jelenia leżący na poboczu.
O 14 byłem już w Ustrzykach Dolnych w których, w restauracji obok dworca PKP zeszła mi godzina na dyskusjach o Bieszczdach. W końcu Ustrzyki Dolne sa do nich bramą. Ładne miasteczko , przyjemna restauracja ale nie poddając sie rozleniwieniu o 15 ruszylem dalej, w stronę Ustrzyk Górnych.

Padwa pólnocy - Zamość

Zamość, nazywany Padwą Północy, położony na południowo-wschodnim skraju Wyżyny Lubelskiej, arcydzieło renesansowej architektury, był niegdyś mozaiką narodowościową i wyznaniową. Dzisiaj panuje w nim spokój i szczególna atmosfera. W 1992 r. Zamość został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. W sąsiedztwie leży Roztocze – kraina dziewiczej przyrody, zielonych wzgórz, nieskażonych lasów i rzek oraz miejsc, gdzie zegarki zwalniają bieg, a ślady dawnej świetności urzekają przybyszów.

W Zamościu warto przejść się po Rynku Wielkim i popatrzeć na harmonijne renesansowe kamienice, zrobić sobie zdjęcie na paradnych schodach ratusza, zwiedzić katedrę, wspiąć się na szczyt dzwonnicy i zobaczyć wspaniałą panoramę miasta, posłuchać szumu wodospadów na Szlaku Szumów w Suścu, a także odwiedzić Krasnobród, Szczebrzeszyn i Zwierzyniec, w którym mieszkała Marysieńka

przykładowe szlaki jednodniowe które można połączyć w 2 dni :)
Zamość (Rynek Wielki, ratusz, kamienice, Muzeum Zamojskie, kościół Franciszkanów, Stara Brama Lwowska, bastion, dawna dzielnica żydowska – bożnica i mykwa, park, Stara Brama Lubelska, katedra, Muzeum Sakralne Katedry Zamojskiej, Arsenał)

Tomaszów Lubelski (kościół modrzewiowy) > Susiec (Szlak Szumów) > Krasnobród (klasztor i kościół Dominikanów, Kaplica na Wodzie) > Zwierzyniec (kościół św. Jana Nepomucena, budynki zarządu Ordynacji) > Szczebrzeszyn (kościół św. Mikołaja, kirkut, pomnik chrząszcza)

za t o gratis dorzucę 2 dobre jadłodajnie :)
Tuligłowy k. Krasnegostawu ->Karczma U Fela i Café Wiatrak,
Zamość -> Arkadia,

środa, 12 października 2011

Dziki zachód na wschodzie?

Bieszczady południowo-wschodnia część polskich Karpat. to rozległa kraina o dzikiej przyrodzie, miejsce gdzie naprawdę można znaleźć się blisko nieskażonej natury. Z połonin roztaczają się przecudne widoki,

a wzroku przeskakującego z jednego pasma połonin na drugie i trzecie nie rozpraszają żadne zabudowania ludzkie. Porosłe trawą ślady starych wsi, zdziczałe sady i dawne łemkowskie cerkiewki przypominają o dawnych czasach. przyroda tryumfuje soczystą zielenią traw, nieskażonym pięknem bukowych lasów, szumem kryształowych strumyków, rykiem jeleni i wyciem wilków.
Z racji że Jarosław leży bardzo blisko Bieszczad wybrałem tam na parę dni aby odpocząć na łonie natury:). I tak zacząłem od zwiedzenia w Sanoku muzeum malarstwa Z.Beksińskiego, następnie udałem się do muzeum ikon. A także do skansenu gdzie są usytuowane są "zabudowania" ludzi niegdyś zamieszkujące te okolice - "Łemków, Bojków.




Następnie udałem się dalej na południowy wschód a mianowicie przez Lesko do Polańczyka. Gdzie "zlokalizowałem" moją tymczasową bazę. Z której oczywiście urządzałem piesze i samochodowe wycieczki po Bieszczadach. Następnego dnia udałem się przez Łopiennik do Wetliny,i Ustrzyk Górnych. połazić sobie po połoninach i "pagórkach".

środa, 5 października 2011

1 samodzielna "wyprawa" rowerowa :)

Pewnego dnia, mając 10-13 lat odbyłem pierwszą nieplanowaną:) wyprawę.
A mianowicie jeżdżąc na rowerze postanowiłem wyjechać poza miasto.
No i udało się, w kierunku południowym a szczegółowiej, była to dróżka aktualnie droga na Pruchnik, (z prawdopodobnie największym drewnianymi zabudowaniami w okolicach rynku.)
Ale zanim tam dojechałem minąłem Roźwienicę,http://pl.wikipedia.org/wiki/Ro%C5%BAwienica , Tyniowice http://pl.wikipedia.org/wiki/Tyniowice" z drewnianą cerkwią zaliczaną do obiektów Szlaku architektury drewnianej.



Aż wreszcie dotarłem do Pruchnika http://www.pruchnik.nazwa.pl/IMGallery/galeria.php?sort=id&start=80&limit=16&kategoria=16&album=&fraza=">
Z Pruchnika wyruszyłem do Kańczugi, i przez Przeworsk wróciłem do Jarosławia




Trasa ok 55km,
czas trwania? jakieś 5h /bez zwiedzania bo kto w wieku 10-13 myśli i zwiedzaniu!
samochodem (ok 1,30 min)

i tak oto wyglądała moja 1 samodzielna wyprawa :)

wtorek, 4 października 2011

przykładowe szlaki z Jarosłwia

ściągnięte z " http://piloci.org.pl/"
szlak "górski" 2- dniowy

1 dzień wyjazd autobusem z Jarosławia do Rokietnicy - trasa : Rokietnica - Tuligłowy - Wola Węgierska - Helusz - Kramarzówka (nocleg): 18 km

2 dzień - trasa: Kramarzówka - Poprzeczka - Jodłówka - Wola Rzeplińska - Świebodna - Pruchnik; 20 km. Przyjazd z Pruchnika do Jarosławia.
szlak nizinny 2 - dniowy

1 dzień - wyjazd z Jarosławia do Radymna - trasa:; Radymno - Duńkowice (Fort) - Wysock - Bobrówka (nocleg); 25 km,

2 dzień - trasa: Bobrówka - Olchowa -Piwoda - Koniaczów -Surochów -Jarosław; 26 km.
Szlak "3 dni rowerem po ziemi jarosławskiej"

1 dzień (50 km): Jarosław - Wiązownica - Radawa - Mołodycz - Surmaczówka - Zapałów - Ryszkowa Wola - Laszki ,

2 dzień (53 km): Laszki - Miękisz Stary - Duńkowice (Fort) - Radymno - Łowce - Zamiechów - Dobkowice - Tapin - Wola Węgierska - Helusz, 3 dzień (53 km):

Helusz - Kramarzówka - Pruchnik - Jodłówka - Rzeplin - Cząstkowice - Zarzecze - Cieszacin - Ożańsk - Wierzbna - Ujezna - Pełkinie - Jarosław.
Szlak wielodyscypilnowy

1 dzień (rower 50 km): Jarosław - Radymno - Duńkowice (Fort) - Wysock - Ryszkowa Wola - Zapałów - Surmaczówka.

2 dzień (kajak 20 km) Srumaczówka - rzekš Lubaczówkš przez Radawę - Manasterz - rzekš San do Nielepkowic


Szlak kajakowy


1 dzień: Radymno - rzekš San przez Jarosław do Manasterza,

2 dzień:; z Manasterza rzekš Lubaczówkš do Radawy.




Podziemna trasa turystyczna im. prof. Feliksa Zalewskiego

-->Niestety w chwili obecnej zamknięta<--

Podziemna trasa turystyczna im. prof. Feliksa Zalewskiego znajduje się w kamienicy Rynek 14. Z inicjatywy prof. Feliksa Zalewskiego w listopadzie 1962 r. pojawiła się w Jarosławiu 7 - osobowa ekipa Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Bytomiu, która przystąpiła do pierwszych prac zabezpieczających Starówkę.. Podziemia znajdowały się w bardzo złym stanie technicznym, niektóre wyrobiska nie posiadały obudów ceglanych, inne obudowane były częściowo /odcinkowo/ lub w całości, mocno były nadwerężone i wymagały natychmiastowych wzmocnień. Groziło to zawaleniem sklepień i kolejnymi katastrofami budowlanymi. Odkrywane nowe podziemne korytarze wzbudzały coraz większą ciekawość społeczeństwa miasta. Wychodząc naprzeciw szerokiemu zainteresowaniu społeczeństwa, postanowiono udostępnić część słynnych już w całym kraju jarosławskich podziemi do zwiedzania. Wybór padł na ciekawy układ korytarzy pod kamienica rynek 16 / obecnie nr 14/. 1.06.1984r. nastąpiło otwarcie trasy. Udostępniona do zwiedzania długość trasy wynosi 180 m, zaś różnica poziomów 8,5m.
Szlaki miejskie

I - Rynek:: ratusz, muzeum, podziemna trasa turystyczna, cerkiew konkatedralna pw. Przemienienia Pańskiego, kolegiata pw. Bożego Ciała, kosciół pw. Św. Mikołaja i św. Stanisława (d. Opactwo Benedyktynek), kościół pw. Św . Ducha - kamienice secesyjne ul. Kraszewskiego i słowackiego, kościół pw. Trójcy Świętej (klasztor OO. Franciszkanów - Reformatów), stary Cmentarz, Bazylika Matki Bożej Bolesnej (klasztor OO. Dominikanów).

II - Bazylika Matki Bożej Bolesnej, kościół pw. Trójcy Świętej, kościół pw. Świętego Ducha, kolegiata pw. Bożego Ciała, Cerkiew konkatedralna pw. Przemienienia Pańskiego, kościół pw. Chrystusa Króla, klasztor SS. Niepokalanek.
Szlak dworski

Jarosław - Pawłosiów - Chłopice - Więckowice - Tyniowice - Węgierka - Rokietnica.
Ścieżka Przyrodniczo - Dydaktyczna: "Łapajówka - Radawa" dla turystyki pieszej i rowerowej.

Ścieżka została utworzona w 1999 r. dzięki staraniom nadleśnictwa Radymno. Przeznaczona jest dla turystyki pieszej i rowerowej, a jej podstawowy przebieg wyznacza nasyp dawnej kolejki leśnej Czartoryskich.
Na trasie ścieżki rozlokowanych jest 10 przystanków wyposażonych w tablice informacyjne. Kierunek zwiedzania wyznaczają biało - niebieskie znaki malowane na drzewach, o zmianie kierunku sygnalizują strzałki. Długość ścieżki wynosi 3,5 km, czas przejścia wynosi ok. 2,5 godz.
Prezentowana ścieżka pozwala na zapoznanie się z interesującymi zbiorowiskami leśnymi Lasów Sieniawskich, funkcjonowaniem lasu jako miejsca bytowania licznych gatunków roślin i zwierząt, jego roli w przyrodzie i podstawowych i podstawowych zasadach zagospodarowania przez leśników. Dodatkowo ścieżka umożliwia zapoznanie się z niektórymi elementami bogatej historii tych terenów. Ścieżka biegnie przez lasy porastające teren miedzy Radawą a Wiązownicą, stanowiące południową część tzw. Lasów Sieniawskich.

poniedziałek, 3 października 2011

Jarosław - podkarpacka perełka?

Miasto oddalone jest od przejścia granicznego w Korczowej zaledwie o 36 km, tym samym stanowi doskonały punkt do rozpoczęcia wyprawy do Lwowa.
Pierwsze wzmianki o Jarosławiu zamieścił w 1152 r. ruski kronikarz Nestor. W 1375 r. miasto otrzymało przywilej lokacyjny na prawie magdeburskim. Dawniej swoją europejską sławę Jarosław zawdzięczał jarmarkom. Kupcy z Europy i Bliskiego Wschodu przemieszczając się Bursztynowym Szlakiem przybywali do Jarosławia, który uważany był za największy po Frankfurcie nad Menem ośrodek handlowy w ówczesnej Europie środkowo-wschodniej.

Współczesny Jarosław to ukształtowany ośrodek przemysłowy o znaczeniu regionalnym i ośrodek węzłowy infrastruktury ekonomicznej prężnie rozwijający się.